WSPIERAMY

EKO
NGO

LIDZBARK WARMIŃSKI

Dzieje chirurgii na Warmii i Mazurach

WARMIŃSKO-MAZURSKA IZBA LEKARSKA
Warmińsko-Mazurska Izba Lekarska od początku swego istnienia pielęgnuje i odnosi się z szacunkiem do historii naszego regionu, a w szczególności ceni losy lekarzy wykonujących niegdyś swój zawód na terenie Warmii i Mazur. Ich dzieje w nowej książce wydanej przez Izbę Lekarską w Olsztynie przedstawia jej autor – dr hab. n. med. Antoni Dutkiewicz.

Piotr Harasim, Telewizja Kopernik: Zarys historii chirurgii Warmii i Mazur. Panie doktorze, w którym momencie rozpoczyna się opowieść, zawarta w tej książce?

Dr hab. n. med. Antoni Dutkiewicz, emerytowany chirurg: Opowieść zaczyna się w tej książce od sytuacji służby zdrowia i chirurgii w Olsztynie po styczniu 1945 roku, kiedy to Olsztyn został zajęty przez wojska Związku Sowieckiego.

Po 1945 roku służba zdrowia, nie jest tajemnicą, przestała praktycznie istnieć w Olsztynie. Od czego rozpoczęto odbudowę chirurgii w Olsztynie i kim byli jej pionierzy?

Pierwszym polskim lekarzem i chirurgiem w Olsztynie był doktor Florian Piotrowski, wilnianin, który przyjechał do Olsztyna 19 lutego 1945 roku. Był czynnym chirurgiem, lekarzem i rozpoczął że tak powiem udzielanie pomocy chorym, którzy mogli się do niego zgłosić.

Jakie warunki wtedy panowały po tym 45 roku? Czy były narzędzia podstawowe? Czy w ogóle były warunki do przeprowadzania zabiegów?

Chirurgia nie istniała. Co mógł doktor Piotrowski w ambulatorium domowym zrobić? Myślę, że mógł naciąć ropień na pośladku, zastrzał na palcach ręki. Nie dysponował żadnymi lekami. Lekarze, co przyjeżdżali stopniowo do Olsztyna, na teren Warmii i Mazur, to na początku zaopatrywali się w leki w opuszczonych aptekach, opuszczonych szpitalach, jeżeli coś zostało w tych szpitalach, ponieważ wszystkie szpitale w Olsztynie przestały istnieć jako szpitale. Każdy lekarz, który znalazł się w takiej sytuacji, no cóż, dobrym słowem, dietą i ewentualnie jakimiś lekami, którymi dysponował, mógł temu pacjentowi próbować pomóc. Chirurgii nie było przez rok czasu. W styczniu 1946 został otwarty oddział chirurgiczny w szpitalu przy obecnej Niepodległości 44.

Panie doktorze, jak wyglądała Pana praca nad tą książką?

Zamysł był dosyć dawny napisania tej historii, ponieważ nie było gdzie przeczytać to, co było publikowane za czasów socjalizmu w Polsce, co było publikowane, wiadomo jak było publikowane. Były rozproszone wiadomości, ktoś gdzieś napisał, artykuł opublikował w czasopiśmie polskim. Jeśli chodzi o to, co na początku jest opisane, jest opisane na podstawie tego, co można było zdobyć, co gdzieś ktoś w pamiętniku zostawił.

Czy znajdziemy tutaj jakieś anegdoty z sal operacyjnych, albo gabinetów zabiegowych?

Było troszkę takich. Na przykład znieczulenie ogólne było znieczuleniem eterowym. Eter był kapany na maskę, opary eteru wdychał chory i zasypiał. Różnie bywało, niektórzy chorzy byli jakoś mało wrażliwi na to. Potocznie mówiło się, że pewnie pijak. Lekarz operujący ciągle mówił temu, który znieczulał, kapał tą narkozę – on nie śpi dalej, przeszkadza w operacji. Panie doktorze, trzecią butelkę leję, to chyba jakiś pijak! – A spod maski ochrypły głos – panie doktorze, tylko nie pijak!

Dziękuję za rozmowę.